Jazda motocyklem w terenie: Im trudniej tym lepiej?
Jazda motocyklem w terenie! Zapewne każdemu miłośnikowi jazdy w terenie, szczególnie takiemu spod znaku 4×4, obiło się o uszy stwierdzenie „Im trudniej tym lepiej”.
Gdy na imprezie terenowej zaczyna padać, albo gdy słońce pali tak mocno, że lakier odchodzi od blachy, gdy ciśnienie spali prostuje rozgrzane do czerwoności kolektory wydechowe – zawołanie to zagrzewa do walki z błotem, osładza wykopywanie żelaza z piachu, daje nadzieję na dotrwanie do końca dnia z godnością, niesie nadzieję na lepsze jutro…
W sumie to bardzo dobrze. Imprezy terenowe to takie, gdzie można się sprawdzić. Gdy jest ciężko, egzamin z grawitacji stosowanej składa się z wymyślniejszych zdań i bardzie podchwytliwych pytań. Fotograf ma zdecydowanie więcej ciekawych sytuacji do udokumentowania. To co jednak fajnie sprawdza się w czasie terenowej rozrywki, zupełnie nie sprawdza się w czasie terenowego szkolenia.
„Ciężar musi być ciężki”
Wiadomo. Im trudniej tym lepiej, dlatego na siłowniach dosyć znane jest zawołanie, że ciężar musi być ciężki. A jeśli ćwiczysz za małym ciężarem, to nie tylko nie zrobisz masy, ale także (a może przede wszystkim) nie zasługujesz na szacunek kolegów z szatni. Ale dlaczego o tym mówimy? Nie chodzi nawet o te wszystkie uszkodzone stawy, ponadrywane więzadła i brak zdolności do prawidłowego technicznie wykonywania ćwiczeń. Chodzi o to, czy ciężar naprawdę musi być ciężki?
Temat wziął na warsztat prof. Stuart Phillips z McMaster University w Hamilton w amerykańskim stanie Ontario. Wyniki są bardzo ciekawe. W badaniach, których wyniki opublikowano w „Journal of Applied Physiology”, wzięło udział 49 ochotników, których podzielono na dwie grupy. Jedni ćwiczyli zgodnie z tradycyjną metodą, czyli „ciężar musi być ciężki”. Obciążenia mieli tak dobrane, żeby stanowiły 75-90 proc. tego, co potrafili udźwignąć. Musieli podnosić je tyle razy, ile byli w stanie wytrzymać, na ogół około dziesięciu razy.
W drugiej grupie byli mężczyźni, którzy ponosili ciężary, które stanowiły 30-50 proc. tego, co potrafili udźwignąć. Podnosili je 25 razy, także do wyczerpania sił. Wszyscy ochotnicy w obu grupach ćwiczyli przez trzy sesje cztery razy w tygodniu przez trzy miesiące. Po tym okresie wszystkich dokładnie przebadano.
Okazało się, że jeśli chodzi o siłę i wielkość mięśni, między obu grupami mężczyzn nie było istotnych różnic. W ich organizmie podobny był również poziom hormonów: testosteronu oraz hormonu wzrostu. Według prof. Phillipsa obie metody treningu są równie skuteczne i nie można mówić o wyższości jednej na drugą.
Jaki to ma związek na motocyklu?
To w sumie bardzo zasadne pytanie. Otóż związek jest taki, ze jazda motocyklem terenowym to zadanie zarówno bardzo wymagające kondycyjnie, jak też prowadzące do szybkiego przyrostu stresu dla organizmu. Jeśli zarzucimy sobie zbyt duży ciężar, jeśli uczynimy sytuację trudną do kontrolowania – to być może będzie to wpisywało się w to potrzebę rozrywki, ale przyziemna prawda jest taka, że niewiele się wtedy uczymy.
Jazda motocyklem w terenie wymaga szkolenia. Jeśli zatem chcecie się szkolić – szukajcie powtarzalności. Powiem wręcz – królestwo za powtarzalność! Aby wykuć powtarzalność należy dobrać sobie poziom trudności tak, aby wykonać możliwie dużą liczbę powtórzeń. Trochę jak z przytoczoną wyżej grupą trenującą mniejszym ciężarem. Większa ilość powtórzeń daje podobny rezultat końcowy, przy czym w przypadku dwóch kółek na plan pierwszy wychodzi jeszcze jeden szalenie istotny czynnik…
4×4 to nie to samo co 1×2
Jeśli siedzicie w samochodzie i zakopiecie się po dach, to po prostu musicie się z piachu lub błota wykopać, zapewne z czyjąś pomocą. Poza tym, że się urobicie po pachy raczej nic Wam nie grozi. Jeśli na siłowni założycie za duży ciężar… asekurował będzie kolega, albo po prostu go odstawicie.
Z motocyklami jest trochę inaczej. Nie ma w nich klatek bezpieczeństwa i asekuracji. Jeśli na motocyklu również uważacie, że ciężar musi być ciężki oraz że im trudniej tym lepiej, to myślenie takie wystawia na natychmiastową konfrontację z grawitacją i zasadami dynamiki Newtona. Na motocyklu bardzo szybko możemy załapać kontuzję, albo trwale odkształcić sprzęt. Tyle, że ani jedno, ani drugie nie buduje prawdziwych postępów jeździeckich. Nie zmienią tego nawet opowiadane post factum na otarcie łez teorie o szukaniu/sprawdzaniu limitu.
Szkolenie nie może upadlać
Nie odkrywamy koła na nowo, twierdząc że jazda motocyklem w terenie, a szczególnie szkolenie musi mieć właściwie dobrany poziom trudności. Taki, aby każdy uczestnik był je w stanie wykonać. Jednocześnie ćwiczenia powinny być tak dobrane, aby umożliwić uczniom wykonywanie ich na właściwym dla siebie poziomie trudności. Jeśli zadań stawianych przed początkującymi nie potrafią wykonać początkujący, to znaczy, że ciężar jest za ciężki.
Chcesz wykonać ćwiczenie dynamiczniej? Proszę bardzo. Nie chcesz jeszcze odkręcać dużo gazu? Nie ma problemu, ale samo ćwiczenie sprawia, że rozumiesz co się dzieje i możesz sam podnosić swoje umiejętności do coraz wyższego poziomu.
Są topole, są sosny
Na naszych placach szkoleniowych wypatrzycie buki i topole, znajdziecie brzozy i sosny. Ale nie zobaczycie tam lipy. W naszych zajęciach wykorzystujemy najlepszą wiedzę z zakresu dydaktyki motocyklowej, aby wycisnąć z Was jak najwięcej. Robimy to z szacunkiem dla Waszego zdrowia i Waszego sprzętu.