Małe enduro czy duże enduro do szkolenia? - PROENDURO VOUCHER

Małe enduro czy duże enduro do szkolenia?

Małe enduro czy duże enduro do szkolenia?

Małe enduro czy duże enduro? Zaczynać od małego, czy od dużego enduro? Szkolić się na małym czy na dużym? To pytanie w różnych kombinacjach trafia do nas nieustannie. Ostatni raz wpadło wczoraj i była to kropla, która popchnęła nas do opisania tematu, tak abyśmy mieli Wam do pokazania gotową opinię na ten temat, po którą zawsze możecie sięgnąć na naszej stronie.

Małe enduro na początek

„Zacznij od małego enduro” – to bardzo powszechny głos, wśród miłośników offroadu i  szkoleniowców enduro. Co więcej, jest to bardzo zasadny głos. Tak jak w przypadku większości umiejętności, które zdobywamy powinniśmy zaczynać od niższego poziomu trudności. Małe motocykle o niższej masie i mniejszej mocy z definicji stanowią niższy poziom trudności. Ale to nie do końca takie proste. Rozłóżmy metodycznie temat na mniejsze części.

Zalety

Jest ich wiele. Przede wszystkim motocykle są lżejsze. Sterowanie nimi, podnoszenie ich w terenie jest niepomiernie łatwiejsze, niż w przypadku maszyny o pojemności 1200cc. Niska masa motocykla to nie tylko mniej wysiłku przy podnoszeniu. To przede wszystkim lepsza kontrola nad motocyklem w trenie. Na luźnych, śliskich albo pochyłych nawierzchniach 240-kilowy wóz walczy o przyczepność nawet na kostce. Próba gwałtowniejszego przyspieszania, hamowania to często nierówna walka z grawitacją. Lekka maszyna tymczasem jedzie jak rowerek. Jej niższą moc można lepiej przełożyć na podłoże. Nawet gdy przyczepność jest niezła, to mały motorek nie męczy kierowcy gwałtownością przyspieszania i hamowania.

Gigantyczną zaletą małych motocykli enduro jest również to, że możecie nauczyć się na nich techniki jazdy stricte offroadowej, takiej jak trenują zawodnicy enduro. Choćby skoków, czy pracy ciałem podczas jazdy na siedząco, nawrotów, asekuracji nogą. Słowem wszystkich innych tematów których albo nie możecie, albo nie chcecie robić na dużym motocyklu turystycznym. Lekki sprzęt enduro możecie potem zabrać w bardzo ciężki teren i szansa, że będzie trzeba iść do najbliższej wioski po traktor spada drastycznie.

Ważną zaletą szkolenia na małym enduro jest fakt, że wywrotki na takim moto są mało kosztowne. Lekkie maszyny enduro przygotowane są do wywracania się. Trzeba porządnie nimi w coś przyłożyć, aby wymagały naprawy.

Zagrożenia

Lekki motocykl enduro to nie są jednak same plusy. Z uwagi na wszystkie wymienione wyżej zalety na lekkim motocyklu enduro będziecie najprawdopodobniej jeździli szybciej. Dużo szybciej. Do tego podejmowali się będziecie przeszkód i terenu, które są z definicji dużo trudniejsze. Wiadomo, jest odpowiedni sprzęt, to można cisnąć. Zagrożeniem jest tutaj fakt, że podczas takiej jazdy drastycznie rośnie ryzyko kontuzji.

W wielu dyskusjach pojawia się opinia, że nauka na lekkim enduro jest bezpieczniejsza. Nasze obserwacje tego nie potwierdzają. Co prawda sprzęt jest lżejszy, ale tempo i śmiałość kierowców są na innym poziomie. Przez ostatnie 5 lat naszych szkoleń i wyjazdów nie mieliśmy chyba żadnego urazu kolana i to pomimo faktu, że większość uczestników imprez nie stosuje ortez. Tymczasem kontuzje kolana (i nie tylko), nawet jeżdżąc w ortezach zaliczaliśmy również w obrębie naszego zespołu trenerskiego na lekkich enduro.

Lekkie enduro, szczególnie motocykl wyczynowy, wymaga metodycznego szkolenia. Nie mówimy tutaj o godzinie kręcenia kółek co weekend. Mówimy o przygotowaniu kondycyjnym na siłowni 3x w tygodniu, mówimy o minimum 100 godzinach na motocyklu rocznie, najlepiej w formie metodycznego treningu. Dlaczego? No właśnie po to, aby ograniczyć ryzyko kontuzji, aby w pełni wykorzystać możliwości jakie daje maszyna, aby zrobić sensowny użytek z wydanych pieniędzy. Wyczynowy motocykl z nalotem 15 mth? Z autopsji wiemy, że to powszechne i jednocześnie niebezpieczne. Z jednej strony chcesz jechać szybko, bo wiesz że się da (bo tak już jeździłeś). Z drugiej strony Twoja głowa i ciało nie są na to przygotowane, bo nie trenujesz. Bach i lądujesz z połamanym barkiem.

Jako zagrożenie związane z lekkim enduro zaliczylibyśmy również fakt, że wielu kierowców po zaznaniu osiągów jakie dają lekkie konie… przestaje szkolić się i trenować. Zaczynają się bawić, jeździć, wygłupiać z kumplami. Nie ma w tym absolutnie nic złego, ale z drugiej strony tłumaczy to dlaczego zawsze gdzieś w górach możecie spotkać kierowców jeżdżących na lekkich enduro od lat i mimo to dysponujących kiepską techniką jazdy.

Ograniczenia

Lekkie enduro nie pozwala na dalsze wycieczki. To znaczy fizycznie da się pojechać, ale zajedziesz albo sobie, albo silnik. Albo jedno i drugie. Wiele z lekkich motocykli enduro i chyba wszystkie crossówki nie mają rejestracji, albo w ogóle nie są zarejestrowane. To znaczy że taki sprzęt trzeba wszędzie wozić na przyczepie, albo w busie. To też komplikuje logistykę, bo nie możesz tak po prostu wsiąść na konia i wyskoczyć na swój ulubiony placyk szkoleniowy.

Dochodzi do tego kwestia kosztów. Kosztów definiowanych jako zakup sprzętu, jego napraw, a także kosztów związanych z np. zakupem przyczepy do jego transportowania. Jeśli kogoś stać na utrzymanie większej ilości koni, to oczywiście żadne to ograniczenie.

Duże enduro na początek

Podejście do dużego motocykla terenowego powinno być zgoła inne, niż do lekkiego. W naszej ocenie trzeba przyjąć a priori, że szkolenie na dużym enduro nie będzie kopią szkolenia na lekkim enduro. W pewne obszary techniki jazdy ciężkim motocyklem terenowym nawet nie będziemy się zapuszczali.

Zalety

Aby zacząć uczyć się na dużym enduro nie potrzebujesz żadnej wcześniejszej obróbki szkoleniowej. To jest największa zaleta dużych maszyn terenowych. Przyjeżdża na plac normalny facet, albo normalna dziewczyna, którzy nigdy wcześniej nie jeździli poza asfaltem i od pierwszej godziny można z nich wycisnąć niesamowite postępy. Tutaj moglibyśmy skończyć wymienianie zalet dużych terenowych turystyków (bo ten jeden w zupełności wystarcza), ale dla porządku dodamy też resztę.

Uczeń na dużym motocyklu enduro od razu uczy się na swojej maszynie. Na tej którą potem pojedzie gdzieś w góry, albo na TET. To znaczy że od razu poznaje swoje ograniczenia i ograniczenia motocykla. Samo w sobie jest to bardzo cenną wiedzą. Świadomość tego co można z motocyklem zrobić na danym poziomie jeździeckim, a gdzie lepiej nawet nie próbować wjeżdżać jest nie mniej ważna, niż techniczne umiejętności.

Duże turystyczne enduro mają dziś gigantyczną zaletę. Jest nią elektronika. Umiejętnie wykorzystana będzie wspaniałym asystentem w Waszych postępach. Terenowe ABSy pozwalają na sprawne zatrzymanie motocykla. Terenowe kontrole trakcji pilnują, aby koń nie poniósł mało doświadczonego kierowcę. Wraz z przyrostem umiejętności można stopniowo ograniczać interwencję systemów, tak aby kierowca coraz więcej brał w swoje ręce. Niemniej z dzisiejszą elektroniką właściciel Tigera czy GSa może uroki jazdy w terenie odkrywać w bardzo bezpieczny sposób.

Duże motocykle terenowe i terenowo turystyczne… znakomicie radzą sobie w terenie. „GS nie nadaje się w teren” to taka motocyklowa inkarnacja zawołania „Balcerowicz musi odejść”. Rzucić tym może każdy, tym chętniej im mniej ma pojęcia o przedmiocie dyskusji. Więcej w tym emocji, niż faktów. Tymczasem GSy, Adventure’y, Tenery, Tigery czy nawet Multistrady radzą sobie w terenie bardzo dobrze. Oczywiście w zakresie zadań do jakich te motocykl zostały zaprojektowane i to przy uwzględnieniu ich specyfiki.

Niemniej dużym motocyklem terenowym, albo terenowo turystycznym da się zajechać bardzo daleko, da się na nim stosować wszystkie podstawowe składowe techniki jazdy w terenie i motocykle te co do zasady działają tak samo jak każdy inny motocykl, w tym lekkie enduro.

Zaletą dużego motocykla terenowego jest też fakt, że jest duży i turystyczny. To znaczy że możecie dojechać nim gdzie chcecie, będzie wygodnie i bez oglądania się na przyczepę czy busa.

Zagrożenia

Duże i ciężkie motocykle terenowe są duże i ciężkie. To rodzi określone zagrożenia. Motocykle te są bardzo wymagające w trudnych warunkach terenowych. Natychmiast ujawniają wszystkie braki w technice jazdy i w przygotowaniu kondycyjnym. To ujawnianie odbywa się najczęściej na dwa sposoby. Po pierwsze z uwagi na swoją masę motocykle psują kierowcę. Przygniecione nogi pękają, obojczyki się wyrywają, nadgarstki się wykręcają. Drugi sposób to psucie się samego motocykla. Motocyklowe SUVy takie jak GS, czy Multistrada nie są przystosowane do tarzania się w błocie. Są pod kompetentnym kierowcą w stanie wyjechać niewiarygodne podjazdy, ale gdy zaczynają lecieć w dół, to często jedno dachowanie oznacza szkodę całkowitą…

Co tam zresztą rolka. Wystarczy zapuścić się w jakiś grząski albo kamienisty teren. Spalone sprzęgło, pozrywane kostki, pogięte felgi… To są realia prób zbyt optymistycznego korzystania z dużego motocykla enduro w terenie.

Generalnie rzecz ujmując bardzo poważnym zagrożeniem w przypadku dużych enduro i szkolenia się na nich jest niedostosowanie poziomu trudności zajęć do poziomu umiejętności ucznia i poziomu trudności terenu. Duże turystyczne enduro bardzo łatwo się rozpędza, ale trudniej je zatrzymać. Ma dużą moc, która szybko zakopuje motocykl w mało dostępnych miejscach. Mówiąc krótko – duże i ciężkie enduro to ryzyko dużych lub ciężkich strat w ludziach i sprzęcie przy nieumiejętnym szkoleniu lub treningu.

Ograniczenia

Na dużym motocyklu enduro nigdy nie nauczycie się pełnego zakresu techniki jazdy w terenie. Przede wszystkim nie będzie on Wam potrzebny. Nie będziecie jeździli z „jajami na baku”, bo nie pozwala na to konstrukcja motocykla. Nie chcecie asekurować się nogą w złożeniach, bo oznacza to ogromne ryzyko, że prędzej czy później nie będziecie mieć sprawnej nogi. Nie ma sensu skakać podwójnych na Multistradzie, bo nie jest to ani przydatne przy wyprawach Multistradą, ani nie jest to zdrowe dla motocykla.

Miejcie na uwadze, że duży motocykl terenowo turystyczny został zaprojektowany do jazdy po asfalcie. Ma potężne hamulce, które muszą być w stanie wyhamować go z autostradowych prędkości. W terenie te mocne hamulce są za mocne. Potężne zaciski na ogromnych tarczach natychmiast blokują koło. Oznacza to że trudno będzie Wam opanować taką precyzję pracy przednim hamulcem, jak na lekkim enduro. Szczególnie w przypadku jazdy na dualowych oponach, które dają małą przyczepność. Nie twierdzimy, że to jest niemożliwe. Twierdzimy jedynie, że będzie to zdecydowanie trudniejsze.

To samo dotyczy przyspieszania. Nikt nie potrzebuje w terenie 150KM. Szczególnie w dużym, ciężkim motocyklu na średnio przyczepnych oponach. Opanowanie osobliwej i specyficznej dla off-roadu precyzji pracy sprzęgłem i gazem zajmie więcej czasu i będzie trudniejsze.

Z pracą ciałem i balansem będzie podobnie. To ogromna różnica czy macie pod nogami motocykl o masie 100, czy 240kg. I nie chodzi tylko o samo ćwiczenia, ale także o liczbę powtórek, podpórek i podnoszenia motocykla. A każda wywrotka, to ryzyko że gdzieś tam pod gmolem zapodzieje się stopa, albo bak uderzy w kolano…

Małe enduro czy duże enduro?

Jeździć w terenie nauczycie się i na lekkim enduro i na ciężkim enduro. Specyfika szkolenia na obu typach motocykli będzie jednak inna. Docelowo umiejętności będą podobne, choć ich zakres w przypadku osób zaczynających późno na dużym turystyku będzie węższy. Czy to jest jednak wada? Chyba nie, bo większość trafiających do nas osób chce sprawnie radzić sobie w terenie na swoim moto podczas swoich wyjazdów. Gdy trafią na piachy lub szutry. Nie potrzebują giąć whipów, nie muszą skakać belek i robić pionowych podjazdów.

Jednocześnie małe enduro pozwala na więcej. Można także powygłupiać się i po prostu wyżyć. Tego nie da żadna Super Tenera.

Koniec końców oba podejścia mają swoje zalety, ograniczenia i wady. Jeśli widzicie ich więcej – podeślijcie do nas prosimy Wasze opinie i argumenty. Chętnie dodamy je do tej publikacji, aby była ona możliwie kompletna we wszystkie dostępne punkty widzenia! Tymczasem wnioski z powyższego wyciągnijcie sami.