fbpx VOUCHER

Szkolenia motocyklowe – oczekiwania vs. realia

Szkolenia motocyklowe – oczekiwania vs. realia

Szkolenia motocyklowe to pierwszy etap, od którego powinna zaczynać się przygoda z motocyklem. Brzmi to jak truizm, ale nie dla wszystkich jest to pierwszy krok w budowaniu swoich jeździeckich umiejętności. Powodów jest kilka. Od tych mocno subiektywnych, do tych mocno przyziemnych. Część z nas uważa, że ze szkoleniami można poczekać. W sumie mamy prawo jazdy i prezentujemy poziom umiejętności wystarczający do bezpiecznego poruszania się po drodze. To ma wystarczyć. Często potykamy się o własną dumę, że przecież jesteśmy tak dobrzy, że nie potrzebujemy szkoleń motocyklowych. W innych przypadkach nie wierzymy w skuteczność szkolenia, albo dochodzimy do wniosku, że więcej niż szkolenia motocyklowe da nam praktyka z codziennej jazdy na ulicy. Jak to w życiu – czasem na przeszkodzie stają zupełnie przyziemne czynniki finansowe. A może po prostu nie ma sensu się spinać i lepiej zostawić sprawy naturalnemu biegowi? Wyjaśniamy.

Po co komu szkolenia motocyklowe?

No właśnie. Zacznijmy od samego początku. Najprostsza odpowiedź na tak postawione pytanie brzmi: szkolenia motocyklowe mają za zadanie znacząco podnieść umiejętności ucznia w krótkim okresie czasu. Szkolenie powinno składać się z zestawu ćwiczeń, które zaaplikowane w ramach przemyślanego i sprawdzonego programu szkolenia przez kompetentnego szkoleniowca podniosą umiejętności ucznia w pożądanym obszarze.

Jeśli przyjrzeć się powyższej definicji, to szybko staje się jasne, że jazda po ulicy daje doświadczenie, ale niekoniecznie musi dawać umiejętności. W czasie jazdy po ulicy praktycznie nigdy motocyklista nie praktykuje ćwiczeń w sposób przemyślany i powtarzalny. Nie ma tam też programu szkolenia, nie ma osoby, która nadzoruje szkolenia, widzi sprawy z boku i koryguje błędy. Jazda po ulicy pozwala opanować motocykl do pewnego zakresu. Później zaczyna się utrwalanie nawyków. W tym tych nieprawidłowych.

Szkolenia motocyklowe – cel

Cel szkolenia w przypadku dobrych szkół jest bardziej rozbudowany, niż spędzenie z uczniem kilku godzin na zajęciach. Tym celem jest danie uczniowi narzędzi, które pozwolą mu na kształcenie się we własnym zakresie.

Aby takie szkolenia było możliwe istotne jest kilka czynników. Po pierwsze uczeń musi wiedzieć jaki jest oczekiwany efekt danych ćwiczeń. Powinien wiedzieć co się dzieje, gdy dany element techniki jazdy wykonany jest poprawnie, a kiedy niepoprawnie.

Celem szkolenia powinno być również zbudowanie w uczniu zrozumienia dynamiki motocykla oraz zachowania własnego organizmu. Dzięki temu uczeń nie tylko lepiej radzi sobie w trudnych sytuacjach, ale wręcz zapobiega wpakowaniu się w nie.

Szkolenia motocyklowe vs oczekiwania

Szkolenia motocyklowe składa się z wielu elementów, ale trzy są w nim absolutnie kluczowe. Pierwszą jest program nauczania i wiedza za nim stojąca. Drugim są szkoleniowcy, którzy ten program i wiedzę przekazują uczniom. Możemy mieć najlepszy program szkolenia, ale jeśli brak jest w nim kompetentnych szkoleniowców, to szkolenia będzie słabe. To samo dotyczy samego programu. Możemy mieć na placu najbardziej zaangażowanych trenerów, ale jeśli realizują słaby program to szkolenia również będzie słabe.

No i jest trzeci element. Jest nim uczeń. Możemy mieć najlepszy program szkoleniowy. Realizowany przez najlepszych szkoleniowców, ale jeśli uczeń nie jest zaangażowany i nie chce się nauczyć… to się nie nauczy.  Tutaj dotykamy kwestii oczekiwań, z jakimi uczniowie przyjeżdżają na zajęcia. A te są bardzo różne. Zdarza się podejście „aplikacyjne”, w którym uczeń traktuje zajęcia jak aplikację, która pobrana sprawi, że nagle sprawy przybiorą inny obrót, a jazda będzie łatwiejsza, bezpieczniejsza, no i oczywiście szybsza. To nie do końca tak działa. Uczeń musi być zaangażowany w prowadzone zajęcia. Musi chcieć zrozumieć co jest od niego wymagane, powinien chcieć rozumianą teorię stosować w praktyce. Bez tej woli realia mocno rozminą się z oczekiwaniami.

Oczywiście czasem nawala również szkoła, lub ludzie za nią stojący. Wtedy mamy do czynienia z innego typu dysonansem pomiędzy oczekiwaniami, a realiami, ale ten temat poruszaliśmy już w artykule traktującym o tym jak wybrać szkołę motocyklową.

Praca własna

Tak jak dzieciaki siadają w domu do pracy domowej, tak również motocykliści, którzy odbyli szkolenia motocyklowe powinni przepracowany materiał gruntownie przećwiczyć po zajęciach. Powtarzanie jest jednym z podstawowych narzędzi do podnoszenia własnej wiedzy. Tutaj właśnie jest pokusa zastosowania „aplikacyjnego” podejścia. To niestety wynik życia w naszych czasach, wiecznego pośpiechu, braku czasu i mnóstwa innych zadań, jakie sobie na co dzień stawiamy. Niestety bez pracy własnej korzyści uzyskane dzięki szkoleniu motocyklowemu będą z czasem się rozwadniały.

Praktyka nie czyni mistrza

Jak już pisaliśmy w osobnym artykule – praktyka nie czyni mistrza. Powodów jest kilka. Samo kręcenie kilometrów prowadzi często do utrwalania złych nawyków, nie zmienia perspektywy, nie motywuje do spróbowania czegoś, co na pierwszy rzut oka może wydawać się nienaturalne. No i jeżdżenie w ramach „szkolenia się” na ulicy rzuca kierowcę na pożarcie reakcją obronnym, które będą kształtowały nie tyle umiejętności, co instynktowne reakcje na bodźcie odebrane przez głowę kierowcy jako zagrożenie. A takie reakcję najczęściej są błędne.

Uczniowie podczas szkoleń motocyklowych

Uczniowie podczas szkoleń prezentują pełne spektrum w każdym możliwym zakresie porównania. Przyjeżdżają w różnym wieku, od nastolatków po emerytów. Dosiadają wszystko począwszy od motocykli 125cc, skończywszy na blisko 200-konnych potworach. Jedni chcą się uczyć, inni sprawdzić, jeszcze inni potrzebują rozrywki i czasu poza domem. Każdy z tych powodów jest dobry.

Niezależnie od posiadanego sprzętu, wieku i motywacji – każdy uczeń powinien wyjechać ze szkolenia jako bardziej kompetentny motocyklista. Tutaj oczekiwania uczniów nie powinny rozmijać się z realiami. Szkolenia motocyklowe ma uczyć. Idealnie jeśli trener potrafi nauczyć nawet tego motocyklistę, który na zajęcia przyjechał głównie po to, aby się pobawić i spędzić czas z kolegami.